To przedziwne pytanie usłyszałam od swojej nauczycielki jogi – Priscilli Patrick 30 lat temu i… pokierowało ono moim życiem.
Najpierw od technicznej strony, czyli na czym polega różnica. Termometr, wiadomo, mierzy temperaturę, na przykład pomieszczenia, i wskazuje nam, czy jest ciepło czy zimno. Termostat natomiast reguluje temperaturę i sprawia, że jw pokoju est ciepło lub zimno lub gdzieś pomiędzy jednym a drugim.
Jak to się ma do wyboru bycia jednym lub drugim?
Jeżeli jesteś termometrem w danej sytuacji, to, jak na takowy przystało, biernie obserwujesz, mierzysz i wskazujesz, co widzisz. Na przykład idąc ulicą mijasz nieznanego przechodnia – notujesz jego wyraz twarzy, może myślisz sobie, że wygląda na smutnego czy zmartwionego (bo czyż tak nie wygląda spora część naszego społeczeństwa?). Myślisz też, że nie masz na to wpływu, przechodzisz dalej.
Teraz zamieniasz się w termostat. Wiesz, że masz wpływ. Mijasz tego samego przybitego przechodnia. Nawiązujesz kontakt wzrokowy, delikatnie uśmiechasz się i wysyłasz mu parę kwantów dobrej energii. A co, stać Cię. Przechodzień może się od-uśmiechnąć lub zrobić lekko wystraszoną minę lub być zaskoczony lub szybko odwrócić głowę. Nie bierzesz niczego personalnie. Wysłałaś w świat uśmiech i niech sobie działa. Może coś leciutko zmieni naszemu przechodniowi. A może kompletnie się do niego nie przyklei, pofrunie dalej i zostanie zaabsorbowany przez mamę karmiącą dziecko przy ulicy Calle 10 de Agosto w mieście San Lorenzo w Ekwadorze, jak na efekt motyla przystało. A ona zdziwi się, skąd taka dobra energia jej się ni z tego ni z owego pojawiła. Jakby ją anioł musnął skrzydłem. Nic w przyrodzie nie ginie.
Niedawno dotarło do mnie, że tak naprawdę to my nigdy nie jesteśmy tylko termometrami. Nawet kiedy mijamy się obojętnie, wysyłamy energię obojętności. Kiedy obserwujemy smutnego przechodnia i spekulujemy na temat przyczyn jego przybicia (podstawiając nasze własne przekonania lub doświadczenia w jego historię) lub kiedy oceniamy go jako kolejnego „malkontenta bez powodu”, to też wysyłamy energię w świat. A ona, posłuszna fizyce kwantowej, zamienia się w odpowiednią materię gdzieś tam we Wszechświecie. Może przy Calle 10 de Agosto w San Lorenzo w Ekwadorze.
Zawsze jesteśmy termostatami. To my ustawiamy temperaturę świata. Pytanie więc, jaką energię chcesz wysyłać. Wyjdź dziś na ulicę z taką świadomością. Ja ćwiczę to codziennie, chociaż moje ego puka się w czoło i szepce: „Ale głupia jesteś, ty i twoja fizyka kwantowa. Nie zmienisz świata”. Właśnie że zmienię. Pokój, tak samo jak wojna, zaczyna się w sercach ludzkich.
Najnowsze komentarze