Zadano mi ostatnio mądre pytanie: Jaką rolę obrałaś w życiu?

Pytanie to uświadomiło mi, że nawykowo myślimy o swojej roli jako o czymś, w czym obsadziło nas życie, wrzucając nas do konkretnej rodziny, szerokości geograficznej, osobowości, czasu… A potem darząc nas przeróżnymi wydarzeniami, które rolę to kształtowały. Czyli najpierw teatr, sztuka, scenariusz, potem rola.

A żeby tak pomyśleć o tym w inny sposób – że to my obsadzamy się najpierw w jakiejś roli, a życie dobiera nam do tego scenę, sztukę, scenariusz? Zmienia to mocno perspektywę, prawda?

Czyli zamiast:

„Franek urodził się w biednej rodzinie na Podlasiu w czasach stalinizmu. Jego matka zmarła, kiedy miał 6 lat. Ojciec ciężko pracował, ale trudno mu było wyżywić czwórkę dzieci, więc Franek wraz z rodzeństwem pracowali z nim na polu od wczesnych lat dzieciństwa…”,

Opowiedzielibyśmy to tak:

„Iskra boża chciała odłączyć się od Rodzica i podoświadczać życia. Zdecydowała, że tym razem chce dać sobie możliwość ewolucji z biedy, ciężkiej pracy, tęsknoty do dostatku, Franek zdecydował się na zmaterializowanie się w biednej rodzinie na Podlasiu w czasach stalinizmu. Chciał doświadczyć trudnego życia, ciężkiej pracy. Jego matka zmarła, kiedy miał 6 lat. Ojciec ciężko pracował, ale trudno mu było wyżywić czwórkę dzieci, więc Franek wraz z rodzeństwem pracowali z nim na polu od wczesnych lat dzieciństwa…”,

Skoro to my obieramy rolę, to możemy też ją zmienić.