Czuję się jakbym poruszała się pod wodą. Każdy ruch wymaga więcej wysiłku, każde zadanie więcej czasu. Szybko się męczę. To fascynująca strona żałoby; nie spodziewałam się jej.  Lubię ten stan. Zmusza mnie do spowolnienia.

Kiedy zwalniam, wszystko nabiera głębszego znaczenia. Docieram bliżej istoty każdej czynności, mam czas jej zasmakować. Mój umysł nie jest teraz w stanie myśleć o dwóch rzeczach naraz, więc każda myśl i czynność dostaje prezent kompletnej uwagi.

Emocje smutku, tęsknoty, ciągłe stany zawieszenia. One też dostają czas i przestrzeń na brzmienie, przenikanie ciała, duszy. Jestem z nimi, nie uciekam, czuję je. Są przyjaciółmi. Cichą rozpaczą.

Widzę piękno w tym stanie. Czuję je, podziwiam. Życie.